Barca jak superszybki ekspress
Gran Derbi zakończyły się historycznym wynikiem. Niestety dla nas, najwyższe w historii zwycięstwo (6:2) odniosła Barcelona. Mecz dobrze się zaczął, bramkę szybko zdobył Higuain. Ale bardzo źle się skończył.
Zagraliśmy bardzo otwartą piłkę i przy tak dobrze, ofensywnie usposobionych gościach zostaliśmy – jak powiedział mój kolega z bramki, Iker Casillas – rozjechani niczym przez walec drogowy. Choć był to raczej superszybki ekspress, taki jaki kursuje na trasie z Barcelony do Madrytu.
Takie spotkanie zdarza się raz na sto lat i niestety, przytrafiło się teraz. Mam nadzieję, że porażka nie wpłynie destruktywnie na nasz zespół, bo mamy jeszcze cztery mecze przed sobą i musimy zakończyć sezon w dobrym stylu. Wiadomo, że drugie miejsce mamy już zapewnione. A pierwsze? Realistycznie patrząc, mamy nikłe szanse, by je zająć. Ale trzeba wierzyć, bo już tylko ta wiara nam pozostała.
W Gran Derbi nie było w naszych szeregach zawodnika, który by się wyróżnił. Barca przewyższała nas w każdej formacji. Johann Cruyff powiedział, że ma duży respekt za to, że zagraliśmy tak otwartą piłkę i ten wynik był tego dowodem. Ale dla nas to marne pocieszenie.
Passa zwycięstw zakończyła się. Co roku ktoś musi być przegrany i wychodzi na to, że po dwóch mistrzowskich latach będziemy musieli uznać wyższość naszego odwiecznego rywala.
I choć dużo miodu wylano na serca kibiców z Katalonii, to Chelsea może przerwać tę sielankową atmosferę, eliminując pięknie grających graczy Barcy w półfinale Ligi Mistrzów.
Choć osobiście mam nadzieję, że nie powtórzy się ubiegłoroczny finał z Manchesterem United i Chelsea w rolach głównych.
Źródło: jerzydudek.eu
Offline